piątek, 6 września 2013
Chwila.
Wystarczyła chwila. Jeden moment. Ułamek sekundy. Tyle wystrczyło, by stracić wszystko. W końcu byłam szczęśliwa, życie zaczęło mi sie układać, nawet nie pamiętam kiedy ostatnio skaleczyłam moje nadgarstki ostrymi językami żyletki. W końcu czułam, że los dał mi spokój i byłam pewna, że choć przez chwilę mogę być szczęśliwa, ale nie. On miał inne plany. Udawał, że mi pomaga, a tak naprawdę chciał mnie wykończyć. Zrobił to niespodziewanie. Żegnałam się z moimi przyjaciółmi będąc w pełni szczęścia, bo w końcu miałam ich przy sobie, nie towarzyszyły nam żadne problemy. Odwróciłam się. Usłyszałam krzyk. Usłyszałam huk. Ich już nie było. Leżeli oboje pod kołami ciężarówki, a ja patrzyłam sparaliżowana i widziałam jak szczęście zostaje mi odebrane na zawsze. Adrenalina utrzymywała ich przy życiu. Nie potrafiłam patrzeć jak cierpią leżąc pod ciężarówką. Nie wiedząc co robię podbiegłam i wyszeptałam ostatnie kocham was. Ktoś zadzwonił po karetkę. Płakałam. Ich nagle zabrakło i w agoni krzyku upadłam na ziemię. Straciłam przytomność. Miałam nadzieję, że odchodzę razem z nimi. Jednak tak nie było. Białe światło, które widziałam przez przymrużone oczy to nie był ten świat. To był szpital. Ponownie zaknęłam oczy i błagałam, by następnym razem obudzić się razem z nimi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetnie jak z resztą wszystko co piszesz :) W.
OdpowiedzUsuńLal cudo ;) e. Świetne są te twoje opowiadania ;)
OdpowiedzUsuń