niedziela, 15 września 2013

Zastrzyk.

Jeden mały zastrzyk. Potrzebowałam tego. Jedna malutka dawka. Tylko jedna. Bez tego nie dałabym rady. Chodziłam po pokoju czując głód. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Krążyłam. Patrzyłam tępo w ścianę. Krzyczałam bez powodu. Płakałam także bez powodu. Głód mnie niszczył. Potrzebowałam tylko maleńkiej dawki. Mogły być nawet jakieś prochy, których nie znoszę. Chciałam tylko mniej cierpieć. 
Rodzice nie dawali sobie ze mną rady. Lądowałam w psychiatrykach. Wysyłali mnie na jakieś śmieszne odwyki. Z każdego uciekałam lub mnie wyrzucali. Zawsze udało mi się przechytrzyć lekarzy. Chowałam wszystko, dostawałam od innych. Teraz ich nie było. Nie miałam nic. Walczyłam sama ze sobą. Walczyłam tylko by przetrwać. Czułam jak umieram. W końcu nie wytrzymałam. Uciekłam. Włóczyłam się po mieście szukając kogokolwiek. Kogokolwiek, kto mi pomoże. Nie znalazłam.
Chodziłam dalej. Komórka dzwoniła i dzwoniła. Rodzice wiedzieli, że zniknęłam i teraz mnie szukali. Nie rozumieli mnie. Nie wiedzą co to znaczy być od czegoś uzależnionym. W końcu oni byli zawsze tymi idealnymi i pragnęli tej idealnej córeczki. Nie umiałam nią być. Buntowałam się. W końcu wzięłam pierwszą działkę. Brałam więcej i więcej. W końcu nie umiałam bez tego żyć. Teraz mimo tych odwyków, dalej nie umiem. Dalej się włóczyłam i w końcu znalazłam to czego potrzebowałam. To samo miejsce, do którego poszłam za pierwszym razem. Dokładnie to samo. Zmienili się tylko ludzie. Ci, których tu poznałam już odeszli. Przedawkowali, popełnili samobójstwa lub są gdzieś zamknięci. Mnie też to czekało. Byłam dokładnie taka jak oni.
Głód nie wytrzymał. Wzięłam pierwszą lepszą strzykawkę. Czułam jak wszystko znika. Nie było żadnych problemów. Czując jeszcze większy głód wzięłam więcej. Świat wirował, jak mdlałam. Znikałam z tego świata. Odchodziłam do nich. Białe światełko w tunelu. teraz to ja byłam tą, która przedawkowała...

1 komentarz: