środa, 26 lutego 2014
Myśli.
Czasami myśli mnie zabijają. A cisza? Cisza to jakaś cholerna oaza, której tak nienawidzę. Jest coś. Za chwilę tego nie ma. Widzisz ciemność, a to nagle uderza. Zalewa całe ciało. Burzy spokój. Zamartwia duszę. Zabija. Nie jesteś w stanie nic zrobić. Tylko umierasz. Patrzysz przed siebie i widzisz ciemność. Szukasz tak tęsknie światła. Świeczki. Latarki. Żarówki. Jakieś lampy naftowej tak dawno zapomnianej przez ludzi dookoła. Gdy inni nie wiedzą co to, ty wiesz. Wiesz, ale i tak boli świadomość, że pragniesz czegoś tak rzadkiego, że tego nie otrzymasz. Żarówka? Prąd. Świeczka? Wypali się. Jak myśli. Jak uczucia. Jak bezsensowne nadzieje. Jak marzenia. Powiedz mi, masz marzenia? Masz, i to wiele. Boisz się tylko ich dokonać idąc za tłumem. Proszę, przestań. To. Zabija. To. Niszczy. Myśli, że będzie źle. Myśli, że nigdy się nie ułoży. Myśli, że jesteś zbędna i tak naprawdę nikt cię nie chce. Wiesz, ja czuję to samo. Też mnie tu nie powinno być. A jednak jestem. Ale umieram. I umrę. Tłum mnie zabije. Zabije mnie cisza. Zabije mnie pesymizm. Zabije mnie samotność. Zabije mnie krzyk. Zabije spokój. Zabije chaos. Zabiją myśli. A teraz spójrz skarbie. Widzisz pesymizm. Widzisz człowieka. Widzisz jego oczy. A w nich co widzisz? Chaos. Euforię. Ból. Smutek. Nadzieję. Co w nich jeszcze znajdziesz? Tak. To tęsknota. Tęsknota za beztroskim światem bez zmartwień i uczucia zagubienia. Gubi się w myślach. Gubi się w sobie. Gubi się krocząc przed siebie tak doskonale znając drogę do domu. Na cmentarz...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz