niedziela, 29 grudnia 2013

Oczy.

-Naprawdę jesteś bardzo inteligentna. Nawet powiedziałbym, że dorosła.
W odpowiedzi parsknęłam śmiechem. Nie czułam się taka. W rzeczywistości byłam małolatą z niewyparzonym językiem. Może miałam ten talent pisarski, plastyczny. Może byłam dobrym obserwatorem, ale co mi to dało? Nic. Kompletnie nic. Chyba, że mam wymienić wszystkie negatywy. Dużo ich było. Wystarczyło podciągnąć rękawy bluzy.
-Tak wygląda inteligencja i dorosłość? Nie.
Zmieszany spojrzał na moje poranione nadgarstki. W kąciku oka dostrzegłam łzę, która pragnęła się schować. Nie taka byłam w jego oczach. W jednej sekundzie autorytet stał się trupem. Byłam tego pewna, jak zbyt dużej gęstości powietrza.
-Ale... jak? Zawsze byłaś taka uśmiechnięta, zawsze tak mądrze opowiadałaś o życiu...
-Spójrz mi w oczy.
Odwrócił wzrok.
-Spójrz mi w oczy, do jasnej cholery! Widzisz w nich coś?
Widzisz w nich trupa, ale boisz się przyznać. Widzisz duszę. Zranioną, krwawiącą, martwą. Widzisz małe dziecko z żyletką w ręce. Nie powiedziałeś nic. Patrzyłeś i szukałeś. Czego? Niczego. Szczęścia, którego nie ma. Przytaknąłeś głową. Powiedziałeś, że widzisz śmierć. W oczach kryły się niewypowiedziane słowa. Krył się niemy krzyk. Ciszą błagałam o litość od życia. Potrafiłam mówić o życiu, oskarżać go o fałsze i zło. Nigdy jednak nie umiałam się przyznać, że to wszystko siedzi we mnie. Wziąłeś moje nadgarstki i pocałowałeś je delikatknie.
-Dla mnie zawsze będziesz inteligentna, a nawet dorosła.

1 komentarz:

  1. Zajebiscie piszesz i czytam wszystko ale bie wszystko komentuję, bo bez sensu powtarzać ciągle to samo :D W.

    OdpowiedzUsuń